Wycieczka w Tatry

2024-06-18

Uczniowie klasy 4ta, 2ta i 1ta pod opieką przewodnika tatrzańskiego i nauczycieli: Macieja Krzeczka, Pawła Ryby i Piotra Pawłowskiego przeszli całą Dolinę Kościeliską, poznając jej najciekawsze fragmenty. 

 Udało się zrealizować plan maksimum. Było strome podejście po łańcuchach i zejście po drabince do przestronnej i jasnej Jaskini Raptawickiej. Trudności i ekspozycja porównywalne z Orlą Percią! Było, trwające pół godziny, przejście przez Jaskinię Mylną, od sławnych Okien Pawlikowskiego, przez błoto w skrajnie ciasnych przewężeniach, trawers ubezpieczony łańcuchami aż do wyjścia. Byliśmy odpowiednio przygotowani i wyposażeni w czołówki (latarki zakładane na głowę). Nie obyło się jednak bez wielu guzów nabitych w ekstremalnie niskich korytarzach. Ale udało się - wszyscy wyszli. Potem przejście na Ornak i marsz do Smreczyńskiego Stawu. Powrót do schroniska na Ornaku, jakaś przekąska i wracamy. Ale najpierw Wąwóz Kraków. Wąsko rozstawione skały, popodpierane - nie wiedzieć czemu - cienkimi gałazkami i grubymi konarami. Wspinaczka po drabince, i później przez stromy i śliski korytarz jaskini Smocza Jama. Na szczęście cała długość jaskini jest ubezpieczona łańcuchami, toteż bez kłopotów daliśmy radę. Potem już tylko z górki. W przenośni i dosłownie. Do dna doliny i w dół na parking w Kirach. Ponad osiem godzin wyczerpującego marszu i przejść, przez w sumie trzy jaskinie. Niektórzy zapadli w sen od razu po wejściu do autokaru. Inni się dzielnie trzymali. Ciekawe jak czuli się nazajutrz...